sobota, 29 października 2011

Risotto au potiron i czarownicy czar

- mmmm.... - powiedzial
- mhmmmhmm... - powtorzyl
- c'est mhmmmm... - dodal

Znaczy chyba ze smakowalo. Te pare miesiecy kiedy sie nie widzielismy zmienilo Nas oboje. Zobaczymy czy na lepsze. Przezuwajac spogladam, na przemian, na mnie to na talerz. Zdecydowanie na lepsze ewoluowaly moje zdolnosci kulinarne. Duma mnie rozpierala, ale nic sie nie odezwalam. Czulam sie troche jak czarownica, ktora dosypala magiczne ziola do posilku swojej ofiary. Ale chyba kazda z kobiet ma w sobie cos z czarownicy ;)

Photobucket

Przepis od Malgosi .

czwartek, 27 października 2011

Fete de chataigne 2011

Uwielbiam wiejskie imprezy! Kazde wieksze wydarzenie jest tu celebrowane z radoscia. Starsze pokolenie ma okazje do poplotkowania, wypicia "un verre" i zabicia szarej codziennosci. Pogoda byla piekna, mielismy szczescie bo juz dzien pozniej padalo od rana do wieczora.

Zatem coroczne Swieto Kasztanow czas zaczac!

Photobucket

Photobucket

W samo poludnie w wielkim namiocie odbyl sie obiad

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

i muzyka tez byla

Photobucket

a potem chodzenie po straganach i probowanie i patrzenie, ku uciesze podniebienia i oczu!

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

sobota, 15 października 2011

letnio jesiennie

Mimo, ze na Lazurowym wciaz lato to jednak slonce idzie spac coraz wczesniej.
Troche jednak tesknie za chlodnymi, deszczowymi, jesiennymi wieczorami gdzie
moglabym opatulic sie w koc i bez wyrzutow sumienia wypic dobra, gesta czekolade.
Narazie zadowalam sie lampka czerwonego wina z widokiem na swietlne punkciki
gdzies tam, hen, w gorach.


Photobucket

piątek, 14 października 2011

Ka Mate! Ka Mate! Ka Ora! Ka Ora!

Nie jestem wielka fanka meczy, zwlaszcza w telewizji. Lubie uczestniczyc w meczach bardziej dla bycia czescia spolecznosci kibicow niz dla tego co sie dzieje na boisku. Odkad przyjechalam do Francji zaczelam ogladac mecze w telewizji. Mecze rugby... sama nie wiem, co mnie tak fascynuje w tym sporcie, jego prymitywnosc, rozrosniete ciala rugbystow, reguly gry. hmm zaczelo sie od niego


Smieja sie ze mnie, jak mowie ze Chabal, byly rugbysta reprezentacji francuskiej, jest uroczy. Wielki facet, z ilorazem inteligencji orzeszka wloskiego i o uroku goryla. Ale jednak widze go jako bohatera filmu, ksiazki albo kreskowki... ekhm o gustach sie nie dyskutuje ;)

Mam znajomego Nowozelandczyka, bylego rugbyste. Kiedys na jakiejs imprezie juz tak niezle wstawiony zaczal krzyczec. Co sie okazalo, ktos go poprosil o zaprezentowanie haki. Jest to tradycyjny rytual taneczno-wokalny wykonywany przez Maorysow. Haka wojenna miala za zadanie pokazac przeciwnikowi sile i wole zwyciestwa, jak rowniez przestraszyc. Wierzcie mimo, na zywo sie przestraszylam... 

Haka wykonywana przez All Blacks





Jest w tym sporcie cos co przyciaga, gorzej z opanowaniem regul gry bo nie dosc, ze czesto sie zmieniaja to sa dosc skomplikowane, przynajmniej dla mnie ;)

czwartek, 13 października 2011

Edith Giovanna Gassion

Tak brzmialo imie jednego z najpiekniejszych i najsmutniejszych glosow Francji XX wieku. Malutka, bo majaca zaledwie 147 cm wzrostu. Prawdziwy "wrobelek" jak ja nazwal Louis Leplée, odkrywca talentu Edith Piaf.

To ona sprawila, ze wiele lat temu zakochalam sie we Francji, zaczelam tlumaczyc teksty jej piosenek, zeby dowiedziec sie o czym ta kobieta w czerni spiewa z takim dramatyzmem, smutkiem, a zarazem radoscia i nadzieja. Oto odpowiedz. W tej piosence, rok przed swoja smiercia, razem z Théo Sarapo, swoim ostatnim mezem, zaspiewala o tym wokol czego krecilo sie jej zycie - l'amour!



En somme, si j’ai compris,
Sans amour dans la vie,
Sans ses joies, ses chagrins,
On a vécu pour rien ?

Mais oui! Regarde-moi !
A chaque fois j’y crois !
Et j’y croirait toujours…
Ça sert à ca l’amour !

Jej dziecinstwo to nie bylo la vie en rose. Urodzona 19 grudnia 1915 roku, porzucana przez matke - kawiarniana spiewaczke. Ojciec - cyrkowiec, zanim wstapil do wojska, oddal ja na wychowanie do swojej matki, wlascicielki domu publicznego w Normandii.  W wieku 3 lat mala Edith traci wzrok. Prostytutki pomagaly w wychowaniu i opiece. Wg niektorych zrodel to dzieki nim wrobelek odzyskala wzrok, po tym jak zebraly one pieniadze na pielgrzymke do sanktuarium Sw Teresy w Lisieux. Pierwszym, ktory zauwazym potencjal Edith byl jej ojciec. Na poczatku chcial zmienic corke w akrobatke, aby razem z nim wystawiala na ulicach przedstawienia cyrkowe, nie mozna miec jednak wszystkiego, kondycja fizyczna nie byla jej mocna strona. Za to miala glos! Wiec spiewala, z ojcem, sama, ze swoja przyrodnia siostra Simone Berteaut - Momone, ktora bedzie sie pojawiala dosc czesto przy jej boku.

Jednym z waznejszych mezczyzn w zyciu Piaf byl Louis Dupont, z ktorym zwiazala sie w 1932 roku i miala z nim corke - Marcelle. Zycio rodzinne nie bylo jednak dla niej. Bardzo szybko wrocila na ulice, do alkoholu, do Momone, spiewu i swoich legionnaires. Klotnie i szarpaniny stawaly sie nie do zniesienia wiec zabrala mala i odeszla. Mala Marcelle wiecej przeszkadzala Edith niz jej pomagala, wiec ta oddala ja na wychowanie do rodziny Louisa, gdzie w niedlugim czasie dziecko umarlo na zapalenie opon mozgowych. Byl rok 1935, to wtedy spotkala Leplée i zaczela wystepowac w kabarecie „Le Gerny’s” przy Champs-Élysées. Nie przynioslo jej to duzej slawy, ale przestala byc anonimowa.

"I was hungry. I was cold. But I was also free. Free not to get up in the morning, not to go to bed at night, free to get drunk if I liked, to dream... to hope." 
- to co mowila o swojej przeszlosci na ulicy.

Dalej zycie Piaf potoczylo sie szybko i burzliwie. Coraz wieksza popularnosc, wystepy w USA, paryskiej Olimpii, liczni kochankowie, choroba alkoholowa. Mezow miala dwoch: w 1952 - Jacques Pills i 10 lat pozniej, mlodszy od niej o 21 lat Théo Sarapo. Gdy juz osiagnela szczyty swojej kariery starala sie pomagac artystom, ktorzy wg niej mieli potencjal. I tak byli nimi: Yves Montand, z ktorym notabene miala kilkuletni romans, Gilbert Bécaud, Charles Aznavour.

Najwieksza miloscia byl Marcel Cerdan, zonaty mistrz swiata w boksie. Oh, jak ona go kochala, ubierala, rozpieszczala podarkami.



"With Marcel Cerdan, I had found my equilibrium. We spent our evenings together like an old married couple." - mowila

Zginal nieszczesliwie w katastrofie lotniczej. La môme szalala z rozpaczy, topila smutki w alkoholu, a morfina miala przyniesc jej ukojenie. Po nim miewala wielu kochankow, ale nikogo nie kochala tak jak jego. 

"Singing is a way of escaping. It's another world. I'm no longer on earth."

Tylko na scenie czula sie dobrze. Nikomu nie pozwolila zmienic swojego image, czarnego wrobelka. Publicznosci chciala przekazywac swoje emocje, opowiadac o milosciach, porazkach, o zyciu. W rzeczywistosci byla schorowana, cierpiala na bezsennosci i panicznie bala sie samotnosci. Podobno nawet w wannie, do kapieli brala rybki. 

Zmarla 10 pazdziernika 1963 w Grasse, gdzie byli z nia wtedy Simone i Théo. Jej grob znajduje sie na cmentarzu Pére Lechaise.

Photobucket

Zostawila po sobie dziesiatki cudownych utworow, ktore do dzis porywaja, a za ich intertpretacje chwytali sie tacy artysci jak: Louis Armstrong, Marlene Dietrich, Josephine Baker, Johnny Hallyday, Serge Gainsbourg czy Liza Minnelli. W 1997 roku Charles Aznavour, jeden z jej podopiecznych, nagral "Plus bleu que tes yeux". Stosujac nowoczesna technologie w utworze dodano glos Piaf, przez co powstal duet.






Pojawilo sie kilka publikacji na temat zycia Edith Piaf. Osobiscie czytalam jedna, napisana przez jej siostre, Simone. Najnowsze opracowanie biograficzne to "Niczego nie zaluje. Zycie Edith Piaf" napisane przez Jean Mareska i Philippe Crocq. Podobno pozycja warta przeczytania.

My w Polsce tez mamy taka nasza Edith Piaf, nazywa sie Ewa Demarczyk. Jej dorobek muzyczny jest duzo mniejszy, wydala tylko dwie plyty, ale za to jej glos i charyzma chwytaja za serce.



niedziela, 9 października 2011

czekoladowe mieux-être

Photobucket


“We come to love not by finding a perfect person, but by learning to see an imperfect person perfectly”


Czekoladowe ciasto, z malinami by Kasia , na problemy, te sercowe. Upieczone z miloscia i zeby przyciagnac milosc dla pewnej kobiety, niesamowicie silnej pomimo przeciwnosci losu, ktora jednak stara sie nie tracic swojej delikatnosci i romantycznego postrzegania swiata. Przeszlosc ja naznaczyla, teraz ona przekazuje mi swoja madrosc. Obydwie jednak dochodzimy do tego samego wniosku: nie ma milosci bez wyrzeczen, nie ma uczucia bez akceptacji, nikt nie jest idealny przez co swiat jest ciekawszy, a my sami wystawiani na proby, ktore moga nas wzmocnic, albo zniszczyc... 

Dla wszystkich kobiet: abyscie byly silne i kochane!