czwartek, 6 grudnia 2012

From Laos with Love & Luang Namtha

Podczas gdy moi przyjaciele na fejsbuku z Alp, Niemiec czy Wegier wrzucaja zasniezone zdjecia, ja przemieszczam sie po brukselskich ulicach z kapturem zacisnietym na uszy bo nie lubie parasoli. Dzis nawet wyszlam z zamiarem porobienia zdjec belgijskim przygotowaniom swiatecznym, ale skonczylo sie na przebiegnieciu przez pachnacy marche de Noel i szybkim zakupie pain d'epice. A szkoda, bo ja tak bardzo lubie atmosfere przedswiateczna, tyle ze wolalabym ze sniegiem.

Za to na rozgrzanie sie znow nurkuje w tajskim klimacie...





While my facebook's friends from Alpes, Germany or Hungary are posting snowy photos, I'm moving on Brussel's streets with my hood pulled down over my eyes cause I don't really like umbrellas. Today I even went out with intention to do some photos of Christmas preparation in Belgium but it ended up with passing through marche de Noel and fast shopping of pain d'epice. It's a pity cause i love atmosphere before the Christmas, however I would prefer with snow. Santa!!! 

To warm up some sunny photos from Thailand...





Photobucket
Czekajac na poranne przeprawe do Laosu w Chiang Khong zawieralismy znajomosci ;)


Photobucket


Photobucket
Mekong


Photobucket
Papaya Salad


Photobucket
Luang Namtha

Photobucket


Photobucket



Photobucket


Photobucket



Photobucket


Photobucket
Jungle's trip


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket 

środa, 14 listopada 2012

Pad Thai & Co.

To bylo nieuniknione. Mielismy do wyboru albo kurs masazu albo kuchni tajskiej. Ja od razu wybralam kuchnie i myslalam, ze moj Zab skusi sie na masaz, ale podazyl za mna i nie zalowalismy. Chiang Mai jest chyba zaglebiem jesli chodzi o szkoly gotowania. Kurs jest duzo tanszy niz w Bangkoku, a i wybor dan wiekszy. My wybralismy Asian Scenic, a nasza przewodniczka pomagajaca zrozumiec tajniki kuchni tajskiej byla Ann. Mielismy do wybory gotowanie na farmie albo w miescie, nie zastanawialismy sie nawet sekundy. Zatem najpierw krotkie omowienie planu dnia, rynek i omowienie produktow tam sie znajdujacych, a potem na farme! Byla nas trojka: ja, Zab i Morti - Iranczyk. Podobo zazwyczaj jest ok 10 osob, wiec czulismy sie jak na prywatnych zajeciach.

MENU DNIA

- Pad Thai
jedzenie
- Spring Rolls
jedzenie
- Panang Curry & Panand Curry Past
jedzenie
- Tom Yum
- Banan in Coconut Milk na deser

pod koniec dopuscilam sie juz tylko degustacji bo na cale porcje nie bylo miejsca.




It was inevitable. We had to choose between cours of thai kitchen or thai massage. I chose cooking and i was hoping that my Frog will choose massage but he followed me and we both didnt regret it. It looked like Chiang Mais is a capital of cooking school. Ours was Asian Scenic and our cooking guide was Ann, helping to understand magic of thai kitchen. We supposed to choose between cooking in the city and on the farm, our pick was obvious. So, first of all she introduce us daily schedule, after we did a market learning about products, and direction farm. There was three of us: me, Frog and Morti - iranian guy. As Ann told us normally groups are about 10peoples so we could feel like on private lesson ;)

MENU OF THE DAY


- Pad Thai
eating
- Spring Rolls
eating
- Panang Curry & Panand Curry Past
eating
- Tom Yum
- Banan in Coconut Milk for a desert

at the end i was just trying my dishes cause it was impossible to eat it all...




Photobucket
Ann i nasza kuchnia / Ann and our farm

Photobucket
Meang Khum - powitalne danie / Meang Khum - welcome snack


Photobucket
Nasze twory / our creatures


Photobucket
curry


Photobucket
sticky rice with melon by Frog

Photobucket
Market


Photobucket
Wieczorem wybralismy sie na przechadzke po Chiang Mai i przez przypadek znalizlismy sie na obchodach Visakha Bucha, swieta, ktore jest zwiazane z dniem narodzin, oswiecenia i smierci Buddy./
During our evening walk we came up against religious feast Visakha Bucha, which is related to birthday,  illumination and death of Buddha

Photobucket


Photobucket


Photobucket



Photobucket



Photobucket

niedziela, 4 listopada 2012

Polnocna Tajlandia - Chiang Mai i Samoeng Loop

Z Lopburi udalismy sie nocnym pociagiem na polnoc Tajlandii gdzie zamierzalismy poznac lepiej tajska nature i wybrac sie na wedrowke po dzungli. Wiele biur proponowalo parudniowe trekkingi odwiedzajac przy tym wioski Karen czy tez Hmong. Zadne z nas nie jest jednak zwolennikiem masowek i jak wyobrazilismy sobie te biedne, dlugoszyje Karen, ktore po raz kolejny musza sie usmiechac do turystycznych aparatow to stwierdzilismy, ze najlepszym rozwiazaniem bedzie wypozyczenie dwokola. Szybko, niewygodnie i pozwala sporo zobaczyc. Na stronie www.gt-rider.com znaleznismy kilka tras i wybralismy Samoeng Loop. Cudnie bylo!!


From Lopburi we were heading to North of Thailand travelling by night train. We were going to get to know closer nature and tried to do trekking in the jungle. There was a lot of small travel agencies which were proposing few days trek visiting hilltribe's villages. None of us is a fan of group's visiting and when we imagined that poor, long neck Karen, again smiling to tourist's cameras we decided to rent a motorbike. Fast, uncomfortable but you can see pretty much.  On the www.gt-rider.com site we found few circles to do and this one which we choose was named Samoeng Loop. 


Photobucket
Chiang Mai


Photobucket
Wat Chaing Mung 


Photobucket


Photobucket


Photobucket



Photobucket
Wioska gdzie tajowie wciaz patrza ciekawie na biale twarze, a porozumiewanie sie z nimi gestami to czysta przyjemnosc / Village where thai people are still looking with curiosity on white faceces


Photobucket
podniesienie niewidzialnej lyzki do buzi zaowocowalo taka pysznoscia / that delicious soup was a result of body communication


Photobucket
Samoeng Loop

Photobucket


Photobucket
Jedna ze stacji benzynowych / one of the petrol station


Photobucket



Photobucket




Photobucket



Photobucket
Nasz maly wspolokator / our small flatmate


czwartek, 1 listopada 2012

Ayutthata, Lopburi

Oj sa spore zaleglosci. Mialam zamiar opowiedziec o mojej calej podrozy do Azji, ale stwierdzilam, ze jak zabiore sie za opisywanie to jeszcze dlugo mi zejdzie zanim rozpoczne moje belgjiskie refleksje. A Belgia ciekawa kraina, czasem pelna sprzecznosci i niedorzecznosci, ale... uwielbiam! I chyba zagrzeje tu troche miejsca.

Teraz kiedy osiedlania sie nastapil koniec, czyli jest mieszkanko, jest ciepla woda i ogrzewanie (przez miesiac przed kazdym prysznicem musialam wyglaszac mantre, ze zimna woda dobra na cellulit) i jest praca, zaczne pisac regularniej. I zaczne tlumaczyc na angielski bo coraz wiecej ciekawskich znajomych ma ochote poczytac moje wyplocinki.

Do rzeczy zatem. Tajlandia-Laos-Filipiny 2012 napewno nie ostatni raz!


Photobucket
Ayutthaya - 2godz drogi pociagiem z Bangkoku


Photobucket


Photobucket

Wihan Phra Mongkhon Bophit - nowa swiatynia




Photobucket
 Wat Phra Si Sanphet w trakcie odnawiania

Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket

Photobucket


Photobucket


Photobucket
Do Ayutthaya trzeba przeprawic sie malym promem

Photobucket
Krol jest wszedzie

Photobucket


Photobucket
Lopburi - Monkey's Town

Photobucket
Malpki bardzo upodobaly sobie mojego Pe

Photobucket

Photobucket


Photobucket Photobucket


Photobucket
Karmienie lobuzow, zeby nie dokuczaly mieszkancom miasta, ktorzy i tak maja z nimi urwanie glowy. Podkradanie, zrzucanie, skrzeczenie, to ich codzienny repertuar.

Photobucket
Co by tu spsocic...

Photobucket
opla i darmowa przejadzka!!

Photobucket
Zdjecie rodzinne