środa, 2 października 2013

Bxl kulturalnie - muzea

     "Podroze ksztalca", no tak, ale przydalby sie przy tym zasobny portfel. Wejscia do muzeow plasuja sie w granicach 15-30e, do tych z bardziej znanymi kolekcjami, 10e do tych mniejszych. Czasem trzeba doplacic przy zwiedzaniu wystawy tymczasowej. Dla przecietnego Euro - pejczyka, ujdzie, przy przeliczeniu na zlotkowki jest juz gorzej. Czasem omijam co drozsze muzea. Mysle sobie, ze wole wydac moje ciezko zarobione pieniazki na inne, dionizyjskie przyjemnosci, a obrazy, tudziez posagi poogladam w internecie. Wiem, podejscie straszne, zazwyczaj pozniej zaluje...
     Ostatnio dowiedzialam sie, ze w Londynie wiekszosc muzeow jest darmowych, szkoda, ze Londyn to nie swiat. Ale, ale jest nadzieja! W Paryzu np. poszczegolne muzea maja darmowe wejscia dla mlodziezy 18-25 (eh starszemu zawsze wiatr w oczy) w ciagu tygodnia. Luwr w piatki, Orsay w czwartki, a w srode Centrum Pompidou. Od 2005r w sobote najblizsza Swiatowemu Dniu Muzeow, czyli 18tego maja, corocznie odbywa sie Europejska Noc Muzeow, kiedy do otwarte sa one do 1szej w nocy, a wchodzi sie bez biletu. No, ale dosc o Francji, bo w Belgii tez mozna nacieszyc oczy i inne zmysly kulturalna uczta. Na przyklad dzis, w pierwsza srode miesiaca od 13h Musée d'Art ancien, Musée de Cinquantenaire, Musée Magritte, Musée royal de l'Afrique centrale, Musées d'Extrême-Orient (tak, to z pieknymi pagodami), Muséum des Sciences naturelles (polecam, ale trzeba tam spedzic pare dobrych godzin), Porte de Hal (Musées royaux d'Art et d'Histoire), Wiels - Centre d'Art contemporain i Musée des Instruments de musique otwieraja swoje drzwi i zamykaja kasy. 
     Podobnie jest w pierwsza niedziele miesiaca. Na pewno akcja dotyczy Belgii i Francji, wiecie cos moze o innych panstwach? Tutaj macie liste muzeow otwartych w ta niedziele.

A ja szybko czesze wlos, wciskam sie w spodnie i lece do MIMa, z zewnatrz jest zachwycajace zobaczymy jak jest w srodku. Patrzac przez okno, parasol niezbedny. 







piątek, 27 września 2013

Dzieje sie w Bxl - Point Culture

    W internecie mozna sporo znalezc o roznych koncertach czy wydarzeniach w danym miescie. Zazwyczaj powtarzaja sie te same miejsca, wszystko dobrze zorganizowane i mnooostwo ludzi. Jadnak najlepsze sa eventy spontaniczne, takie ktore rozprzestrzeniaja sie od ucha do ucha. Przypomina mi sie koncert trash punk rosyjskiej ekipy, ktora okazala sie bialoruskimi chlopaczkami poubieranymi jak hipsterzy. To bylo w Caen, kiedy odwiedzalismy naszego przyjaciela. Cala impreza zorganizowana byla przez squatersow, w porzuconych magazynach. Reklama? Wyslanie smsa do jednego, ktory potem wyslal do paru nastepnych itd 
Pamietam, ze podszedl do nas wtedy chlopak, ktory czekal na swoich znajomych, a ktorego widzielismy pierwszy raz na oczy. Tak sobie zaczelismy gadac i w pewnym momencie wyskoczyl "Ktos nie jedzie jutro do Brukselii?" "My"- odpowiedzielismy. I od tego czasu moj Pierog zyskal przyjaciela. 
    Wspominam o tym bo wczoraj Paul (tak ma na imie ow chlopak) zabral nas na otwarcie nowego punktu kulturalnego w Brukselii Point Culture, wczesniejszej mediateki. Odbyly sie tam 3 dziwaczne koncerty. Pierwszym bylo wydobywanie dzwiekow z marmurowych plyt, na drugim brodaty pan staral sie wydobyc dzwieki ze swojej maszynerii rozpuszczajac np tabeltki aspiryny. Ostatni byl znajomy Paula, ktory staral sie stworzyc muzyke poprzez fale mechaniczne, zblizanie telefonow do czegos co wywolywalo spiecia, uzywanie flaszy aparatow fotograficznych. Poza tym w sali obok bylo mnostwo roznych intstrumentow wykonanych z tzw recup' tzn bebny od pralek, rury pcv, kubki, szklaneczki i co tylko wyobraznia moze podpowiedziec. A my moglismy sobie na tym pograc. 
    Malo przekonuje mnie sztuka eksperymentalna, ale podziwiam ludzi, ktorzy maja ta niesamowita potrzebe stworzenia czegos nowego. Jako tradycjonalistka doceniam jako ciekawostke, chociaz mija sie to z moim pojeciem piekna. 

Mysle jednak, ze bede sie tam pojawiac. Czasem dobrze jest doswiadczyc troche dziwnosci, zeby nie znormalniec do konca. 




Point Culture
Rue Royale, 145
1000 Bruxelles

poniedziałek, 29 lipca 2013

W starym kinie

Coraz ciezej jest mi odnalezc sie w dziesiejszym kinie. Albo za ciezkie, pseudointelektualne albo jakas amerykanska packa. Jak juz sie trafi na na cos dobrego to powstaje niedosyt i przeszukuje wtedy filmweb wzdluz i wszez, ale nic co jeszcze nie ogladalam nie rzuca mi sie w oczy. Dlatego tak bardzo lubie stare kino, i te piekne aktorki i tych przystojnych aktorow, i muzyke i scenerie wszystko to jest takie bajkowe a zarazem prawdzie. I nie przeszkadza mi ogladac po raz tysieczny "Rzymskie wakacje", "Casablance" czy "Czy kotke na goracym..." (ech te niebieskie oczy Newman'a)

Chyba urodzilam sie za pozno...





niedziela, 30 czerwca 2013

Woda byc...

Rok temu przyjechalam tu wyploszona, zafascynowana, pelna planow i nadziei. Od tego czasu "stwardnialam", planow i nadziei mam jeszcze wiecej, energia rozpiera moje czterdziestoszescio kilogramowe cialo. Gorzej jest z mozliwosciami... To jest moja trzecia przeprowadzka. Kuchnia i lazienka wymyte, na podlodze leza kosmetyki na poranna toalete i wczorajszcze ubrania. Z pracy wrocilam pozno, ale ja juz chyba nie potrafie dlugo spac. "La grasse mat?" spytal sie mnie wczoraj Pe. Oh, z radoscia! Coz, moze dla niektorych 7.30 to akurat "la grasse mat". Oni smacznie sobie chrapia, Percy zawiniety w kulke spoglada tylko czasem spode lba na Pe, jak ten zabiera mu koldre albo stacza sie na niego przy przewracaniu na drugi bok. A Pe zasluzyl, zeby sobie pospac. Prawie cala przeprowadzka i sprzataniem zajal sie sam bo ja pracowalam i nie chcial, zebym czegokolwiek sie dotykala. Wieczorem juz bedziemy w nowym mieszkaniu. Mniejszym, ale tanszym i lepiej ulokowanym. Ale wydaje mi sie, ze to byly tylko wymowki, my chyba nie umiemy usiedziec na miejscu i kazda mozliwosc podrozy, chocby na druga strone miasta, traktujemy jak haust swiezego powietrza. Nadawalibysmy sie do wypasania wielbladow na pustyni ;) 

 Od wtorku zyskam status slomianej wdowy, na cale lato. Pe chce podreparowac nasz budzet. Chyba to jeszcze do mnie nie dociera. Znowu nadejda samotne noce z czarno-bialymi romansami i butelka wina. Tym razem bede miala przy sobie malego rycerza, przynajmniej wina mi nie wypije, woli swoje mleko. 

 Szykuje sie summer of changes, byleby na dobre...


troche Amsterdamu z pobytu Mamutow




















środa, 19 czerwca 2013

Mammoths in Paris

Dawno nie bylam tak szczesliwa jak przez ostatnie dwa tygodnie. Od kiedy jestem za granica (a bedzie to juz prawie 5 lat) moi rodzice nigdy mnie nie odwiedzili. A bo to nie mialam wlasnego mieszkania, a no bo to przeciez w Polsce sie zobaczymy, a gdzie tam oni beda jechac. I pare miesiecy temu wreszcie dorosli do decyzji, ze chca do mnie przyjechac, albo raczej przyleciec, ze swoimi przyjaciolmi, a moim wujostwem. Jakaz byla moja radosc!! Mamuty w Brukseli, mamuty w Paryzu i w Wersalu, mamuty w Amsterdamie. Przez 10 dni zrobilam im taka wycieczke, ze chyba jej nie zapomna do konca zycia. A przed wyjazdem poplakalismy sobie, bo spelnilam marzenie mojej cioci, bo moi rodzice zobaczyli jak sobie mieszkam bo wujek znalazm w Brukselii warke strong. Kazdy doswiadczyl troche swojego szczescia, ja - ze wyrwalam kogos z szarej codziennosci. A Pe? Duzo mowil, po polsku :D




 photo IMG_0176_zpsacc98723.jpg  photo IMG_0188_zps2bdaf9d4.jpg  photo IMG_0192_zpsb02c32ac.jpg  photo IMG_0193_zps8f44080c.jpg  photo IMG_0219_zpsd7fc2102.jpg  photo IMG_0233_zps6960fc54.jpg  photo IMG_0236_zps20434013.jpg  photo IMG_0237_zpsd74025ad.jpg  photo IMG_0244_zpsb787479a.jpg  photo IMG_0255_zpsaf385221.jpg  photo IMG_0313_zpsa4c50705.jpg  photo IMG_0323_zps51e25001.jpg  photo IMG_0337_zps05304e73.jpg  photo IMG_0356_zpseedab1e0.jpg  photo IMG_0366-1_zps9bc79ec1.jpg  photo IMG_0393_zpscde678eb.jpg  photo IMG_0411_zps7391bd24.jpg  photo IMG_0419_zps25ceebf2.jpg  photo IMG_0429_zps3f3f46ab.jpg  photo IMG_0450_zps4df06318.jpg  photo IMG_0458_zps0f5adb18.jpg  photo IMG_0475_zps0fd372a2.jpg  photo IMG_0493_zpsedf893f9.jpg  photo IMG_0525_zps630822b6.jpg  photo IMG_0568_zps5af0e079.jpg

 photo IMG_0580_zps627d070f.jpghow we were surprise when this mister started to speak to us in polish

 photo IMG_0581_zps1175826f.jpg

poniedziałek, 27 maja 2013

To jest "Polska" wlasnie

  Podejscie mojego Pe do tematu Polski jest dosc przedrzezniajace. Czasem mam wrazenie, ze jak na zlosc moj kraj nie chce sie pokazac z dobrej strony. Przyklad: ostatnio jedziemy do Polski, dojezdzajac do granicy polsko-niemieckiej dziwimy sie, ze w Frankfurcie, w piatakowy wieczor cisza, przejezdzamy przez most za ktorym widzimy prowadzacych sie pod ramie podchmielonych panow. Pe sie smieje "welcome in Poland". Tak! Chociaz bawic sie potrafimy, a co! Dalej droga prowadzi przez wioske na rowerze jakis pan z butelka w reku malo nam na maske nie wpadl. Pe wysyla mi spojrzenie. W moim miescie, Lodzi, nie jest o wiele lepiej. Ciagle rozkopane drogi, zaniedbane budynki. No i jeszcze ten nieszczesny jezyk polski gdzie Pe rwie sobie wlosy z glowy jak staram sie mu wytlumaczyc roznice miedzy chodzic/przychodzic/zachodzic/wedrowac/isc/przechadzac sie ech... nie mowiac o przypadkach, ktore sa przeciez takie oczywiste ;)

  Staram sie go jakos zainteresowac Polska poprzez kulture. Muzyka - nie przechodzi, z filmow to raczej klasyki: Kieslowski, Wajda, Polanski. Ksiazki! Znalazlam Kapuscinskiego, ktory byl przetlumaczony na francuski. Punkt dla Polski, spodobal sie. I wreszcie znalazlam ksiazke, ktora okazala sie dla mnie strzalem w dziesiatke, zeby przyblizyc mu nasza historie i pokazac, ze w przeszlosci z Polska i Polakami Europa sie liczyla! (chwila na odrobine patriotyzmu z wypchnieta piersia ;)) James Michener, bo tak sie nazywal Amerykanin, ktorego tak zaciekawil nasz kraj, ze postanowil napisac sage rodzinna, ktorej historia rozgrywala sie na przestrzeni wiekow. Od najazdu monglowow w 1241r do strajkow robotnikow w 1981r. Wielkie tomiszcze pozarlam w dwa tygodnie. Wszystkie wydarzenia znam jeszcze z lekcji historii, ale bylo dla mnie ciekawostka jak Amerykanin staral sie odtworzyc i zrozumiec relacje miedzy chlopami, wlasicielami ziemskimi i magnatami. Skupil sie na zmianach jakie zachodzily nie tylko w systemie politycznym, ale rowniez w mentalnosci kazdej z tych warstw. Gdzie chlop, ktory na poczatku byl cieniem swojego pana, zaczynal mowic "nie". Najciekawsze byly dla mnie opisy rodzin magnackich i ich ozenkow przez co zaczelam bardziej interesowac sie tym tematem. Ksiazke czyta sie dosc lekko, ladne opisy walk, gorzej z momentami fikcyjnymi m.in. milosnymi historiami, ktore szybko omiatalam wzorkiem. Nie jest to ksiazka historyczna, ale daje pewien wglad w fakty, a dalej nic tylko kopac i zglebiac.



 "Polske" znalazlam, przetlumaczona na francuski, w Furet du Nord. Ucieszona ze znaleziska przybieglam do Pe z "prezentem", "taka gruba? przeczytam". Jeszcze nie przeczytal. Za to moja nie-tesciowa ujrzawszy ja stwierdzila, ze koniecznie musi ja miec. Z niej tez pozeraczka ksiazek, a najbardziej sie cieszy jak podrzucam jej cos polskiego. Jak narazie czytala Gombrowicza i bardzo jej siespodobal. Zobaczymy co powie o "Polsce".


Od wrzesnia Pe zamierza zapisac sie na kurs polskiego, juz sobie to zyobrazam ;)

poniedziałek, 20 maja 2013

It was a long break...

Zepsuty komputer, proby odnalezienia sie w wielkim miescie, nowe zycie i troche brak motywacji. Taka zimowa chandra i spowolnienie.

I wracam, bo tesknilam za pisaniem i fotografowaniem, bo mam w glowie mnostwo nowych projektow, bo niepowodzenia sa tylko stanem przejsciowym i po burzy zawsze wychodzi slonce. 

Bruksela okazala sie genialnym miejscem i trafnym wyborem. To ja zawiodlam, zwatpilam. Dopadl mnie "syndrom niedowartosciowanego emigranta", myslalam, ze od razu uda mi sie odsiagnac szczyty, a tu sie okazalo, ze czeka mnie praca od podstaw. Ale jak to mowi Pe, taki Berlusconi zaczynal sprzedajac odkurzacze i spiewajac na statkach, byle do przodu.


No i mamy nowego czlonka rodziny dzieki, ktoremu nie musze sie martwic, ze gdziekolwiek zaspie. Miedzy 7 i 8, doswiadczam mycia szyji i nosa, ciagniecia za wlosy, niecierpliwego mruczenia i dotyku miekkiej lapy na policzku. Moje "jeszcze tylko 5 minut" jakos go nie przekonuje. Wiec chcac nie chcac trzeba zejsc na dol do kuchni i nakarmic, no i juz wtedy nie chce sie wracac na gore. Kawa/ herbata, yoga i "dzien dobry poranku"!. Musze jeszcze dodac, ze w tym czasie Pe spi sobie w najlepsze, to ja stalam sie glowna zywicielka...

Oto Perceval: rycerz, lowca much i moich przemieszczajacych sie stop, wielbiciel mycia wlosow, nieustraszony dachowy wedrowiec, czasem mysli, ze jest Batmanem, zaczaia sie wtedy na schodach chcac skoczyc na swoja ofiare, zazwyczaj pudluje...

w skrocie Percy ;)





 photo IMG_2062_zps16398843.jpg  photo IMG_2080_zps259700ff.jpg