piątek, 16 grudnia 2011

Swieta w Polsce

  W tym roku swieta w Polsce! Zawsze uwazalam, ze nierodzinna ze mnie istota, ale ostatnio zaczelo we mnie cos pekac. Brak mamy do poplotkowania i wspolnego gotowania, taty do poklocenia sie. Nawet brata. O przyjaciolach nie wspomne. Nie to, zebym narzekala na swoje zycie, sama takie wybralam, ale tez duzo bym dala za tansze bilety lotnicze, albo jakas maszyne do przenoszenia w przestrzeni jak np. w Star Trek.
  Przywiozlam ze soba mojego Pe. Jego problemem jest to, ze nie mowi po polsku, cos tam rozumie, ale do zadnej konwersacji sie nie nadaje. Moja mam czasem przyatakuje go samego w pokoju i zaczyna nadawac, prawie krzyczac, jaby to mialo mu pomoc zrozumiec. Nie ratuje go, a niech ma, moze to go zmotywuje to nauki polskiego. Jutro ide na zakupy z przyjaciola i zostawiam go samego w domu, z rodzicami. Zawsze jest slownik i gestykulacja ;) 
  Do swiat jeszcze tydzien, a juz widze mame krzatajaca sie w kuchni, patrzaca w przepisy. Zagladam w szafki, a tam poskladowane orzechy, rodzynki, bakalie, suszone grzyby, konfitury, w lodowce zapasy twarogu, jaj, mieska. Tesknilam za tym bardzo. Francuzi nie sa az tak tradycjonalni jesli chodzi o swieta. Mowie glownie o kregach gdzie ja przebywal, ale mozna to rowniez zauwazyc w koscialach gdzie tlumow nie ma. Nie maja oplatkow, glowna potrawa jest indyk w kasztanach. No i nie maja tylu potraw co my. Moi Francuzi lubia sluchac jak opowiadam o naszych tradycjach swiatecznych i nie jednemu az sie oczy swieca zeby skosztowac tych slawetnych, dwunastopotrawowych, polskich kolacji. 
  Jutro czeka mnie goraczka zakupow, jeszcze nie mam prezentow dla wszystkich. Najgorzej jest z tata. Juz ma chyba powyzej uszu koszul, skarpetek czy perfum. Co roku to samo, niezaleznie czy to swieta, urodziny, dzien ojca. Czasem, ktoremus z nas wpadnie do glowy cos oryginalniejszego, ale moj tata jest minimalista i zawsze mowi, ze wszystko juz ma jak ma nas...
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz