Co mają wspólnego krzyżowcy i małe miasteczko na południu Belgii - Bouillon? Właścicielem dóbr Bouillon był Godfryd z Bouillon, jeden z dowódców pierwszej wyprawy krzyżowej. Do jej zorganizowania zostawił tę ziemię jak również tereny Stenay, hrabstwo Verdun, księstwo Dolnej Lotaryngii i markizat Anvers. W 1099 roku, razem z ludźmi, którymi dowodził wdarł się do Jerozolimy. Chwilę później został wybrany jej królem, ale odmówił i nadał sobie tytuł Obrońcy Grobu Świętego.
W Jerozolimie nie byłam, ale zwiedziłam Bouillon, które jest uroczym miasteczkiem, w prowincji Luksemburg, w południowej części Belgii. Dookoła otoczone przez góry i lasy, po środku przecina je rzeka Semois. Jednak malownicze widoki, nie są jedyną rzeczą, która przyciąga tam turystów i miłośników średniowiecza. Jest nią czuwający nad miastem zamek. Piękny i majestatyczny, kryjący tajemnice wydarzeń, których była świadkiem na przestrzeni wieków. Godfryd go oddał, służył on później wiele razy do obrony. Pod koniec XVII wieku poddany został przeróbkom, przez genialnego architekta wojennego Vauban. Dziś możemy tam zobaczyć m.in. schody jego projektu, które trzymają się bez żadnych "sklejaczy", wszystko opiera się na odpowiednim kształcie i umiejscowieniu. Obecnie w zamku mieści się muzeum, serwujące nam wycieczkę po kartach historii, aż do II wojny światowej. Parę razy dziennie sokolnik daje spektakl, którego głównymi aktorami są jego ptaki. Na początku jak zobaczyłam bidulki przyczepione do mini budek, w pełnym słońcu, zaczęłam snuć z moim Pe plan odbicia jeńców. Z dużym sceptycyzmem podchodziłam do tego przedstawienia, ale jak później zobaczyłam z jaką miłością sokolnik się z nimi obchodzi, trochę zmiękłam. Ale tylko trochę bo jak dla mnie ptaki są synonimem wolności, uwięzienie ich mija się z celem....
I am a Spartakuuuuus!!